Forum FLAT COATED RETRIEVER Strona Główna FLAT COATED RETRIEVER

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Lublin/świdnik znaleziony FCR lub w typie- szuka domu
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 17, 18, 19  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum FLAT COATED RETRIEVER Strona Główna -> Flatopodobne pieski w potrzebie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lotta
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 30 Paź 2011
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:04, 26 Wrz 2012    Temat postu:

Witam po dłuższej nieobecności na forum, cóż internet nigdy nie rozwiązuje problemów, ale brak odpowiedzi na ważne sprawy... jakiejkolwiek...
Jakby ktoś miał wątpliwości Fado nadal u mnie. Niestety nie umie odnaleźć się w mieście, miasto go "przerasta". Byle trop innego psa, szczekające psy zza posesji, inne prowadzone spokojnie przez właścicieli, dużo ludzi ... i mam Fada z przed mojej nad nim pracy, szarpiącego się na smyczy, skaczącego do mnie, kłapiącego mnie paszczą lub bunt... Rolling Eyes
W domu jest spokojny. Nie mam wątpliwości, zostawiony sam, bez nadzoru, spowodowałby znaczne zniszczenia, ale póki ktoś z nim jest, jest nadzwyczaj grzeczny... gorzej z spacerami, to dla mnie i dla niego udręka. Pies w ogóle mnie nie "widzi" po drugiej stronie smyczy, chyba, że na niego nakrzyczę... Próbowałam "pozytywnie" odwracać jego uwagę, komenda i za chwilę smakołyk, tylko bardziej się rozszalał Rolling Eyes Negatywne próby wywołują bunt, pies staje naprzeciw mnie, lub kładzie się na ziemi, zero możliwości kontynuowania spaceru Rolling Eyes Sygnały z zewnątrz są za silne. Doszło do tego, że wstaję o 5 rano i chodzę o 24 byle móc go wyprowadzić bez stresu Rolling Eyes A i tak teraz mamożliwość wybiegać się na wsi, co za tydzień się skończy Rolling Eyes I tak oboje znaleźliśmy się w kropce- ja zastanawiem się, czy nadaje się na jego wlaśiciele, bo Fado ma soje problemy, to nie pies przyuczany do danych warunków od szczeniaka, raczej zaniedbany w fazie "socjalizacji" (łańcuch/kojec) ... A odanie, no cóż, był już ogłszany i nikt sensowny się nie zgłosił... Nie chcę się go pozbyć od tak, w końcu jest już u mnie prawie rok, ale jak żyć dalej ? Dać go na łańcuch na wieś? Bezsens... Jak jego flustracja pomiesza się z "agresją łańcuchową" pies bedzie się nadawał tylo do uśpienia... Droga do nikąd. Czy w ogóle tu przywyknie- mam wątpliwości, a liczyć na szczęśliwy traf, ludzi, którzy chcą rotriwera, nie psa stróżującego do dużego ogrodu, nie mają małych dzieci.. no cóż po pól roku ogłaszaniu w to nie wierzę Rolling Eyes Na spacery w mieście nie nie nadaje, a ja powoli tracę wiarę, że kiedykolwiek się tego nauczy. Wraca do początków, dwoje ludzi, znanych mu, ja i mój ojciec, "nakręca go" do tego stopnia", że spacer staje się "szarpaniną" nie normalnym punktem dnia, podobnie zapachy, inne psy... w mieście nie mam innych terenów, by go wyprowadzić Rolling Eyes Jestem w dużej kropce, czuję, że nie daję rady, nawet dostał SILENTINE w maksymalnej dawce, nic to nie dało... I ta świadomość, że ktoś kidyś potraktowal go jak zabawkę, póki mały, kupiony na targu za grosze, był maskotką, do dziś rwie do małych dzieci, a później łańcuch lub kojec, właśnie wtedy, gdy powinnien uczyć się świata Rolling Eyes No i mam nadpobudliwe choć nie agresywne ziwerzę...
Sunia, ta która zagryzła innego psa ndal biega luzem oto Polska wlaśnie.
P.S. Dziękuje za mił spotkanie i metodę z smyczką Very Happy Tylko Fado mi się na nią zbuntował, kładzie się lub skacze.. Ehhh
Ale fajnie kogoś poznać Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewa Święcicka
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 11121
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:42, 26 Wrz 2012    Temat postu:

To ja nie odpowiedziałam na Twoje PW Embarassed , ale miałam koszmarny okres związany z chorobą kocicy i kompletną niemożność rozwiązywania poważnych problemów.
Bo problem Twojego psa jest poważny i zupełnie nie mam na niego pomysłu, szczególnie, że jestem tak daleko.
Przepraszam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lotta
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 30 Paź 2011
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:01, 26 Wrz 2012    Temat postu:

Witaj
Jeszcze siedzę przy necie i rozmyślam... powaliło mnie wczorajsze pożegnanie z ojcem (codzienne) i "rozwalenie" psa na dwa spacery wczoraj i dziś rano Rolling Eyes Mam nadzieje, że z kotką już dobrze, rozumiem to, mam jeszcze w pamięci 2 miesiące wyjęte z życiorysu z powodu mojego kocura- Kacka, żyje i odpukać ma się dobrze, nawet czasem napierze Fada Laughing i oby tak dalej Wink (do poznania na miejscu). Więc no problem, zapomniane. Ehhh Teraz potrzebna mądra rada co dalej z Fadem, mogę dalej próbować, bo nie mam wyjścia (tak naprawdę), ale coraz mniej widzę szans na powodzenie... Oddać na łańcuch, sorry, zmarnuje psa, który już teraz ma problemy, przydałby się ktoś mądrzejszy niż ja, lub warunki do zaakceptowania przez Fada na dziś... czyli duży ogród z ludźmi.. marzenia.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewa Święcicka
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 11121
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:24, 26 Wrz 2012    Temat postu:

Ja tylko o szelkach z kółkiem do smyczy z przodu pomyślałam, są gdzieś na Forum.
Kicia nie żyje, nie dała rady - po miesiącach leczenia stan się tak pogorszył, że trzeba było pomóc jej odejść


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lotta
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 30 Paź 2011
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 2:58, 03 Paź 2012    Temat postu:

Współczuje... Nic więcej nie da się powiedzieć.
O moim dziś usłyszałam u weta, że żyje już za długo bo max to 2-3 lata z tą chorobą... przeklęłam w myślach taką prognozę Rolling Eyes ale fakt, po wyjściu z aktywnej choroby (jest nosicielstwo) większych problemów z nim nie było i oby tak zostało tego się trzymam, bo nie ukrywam, to specjalny kot, od niego się zaczęło, nie byłoby drugiego, gryzącego ludzi, nie byłoby Fada ... chyba każdy ma takie zwierze, kocha się wszystkie, ale to jest najważniejsze, specjalne... Trudno to wyjaśnić, bo nie rozum o tym decyduje.
Z Fadem nadal jestem w lesie... spacery są znośne o ile miasto śpi już
Rolling Eyes Ja poza tym, że bodźce "normalne" dla innych psów jego totalnie "rozwalają" nic już nie rozumiem... Coś co działa, jak metoda z smyczą wywołuje bunt, pies kałdze się lub siada naprzeciw mnie i nie ma mowy o dobrowolnym wykonaniu kroku Rolling Eyes Ma smycz uzdową na niej zaciera oczy, próbując jej się pozbyć, średnio jestem zainteresowana kolejnymi kosztami, by psa metodą pokonać Rolling Eyes Jak zrozumie, że nie może szarpać będzie bunt, jak z metodą na smyczkę. Pat.
Spacery w dzień to stres i dla mnie i dla niego, ja się na niego drę, bo tylko to odnosi skutek, mały to mały, ale zawsze jakiś, pies, wiadomo, reaguje tylko na moje maxymalne wq***enie albo i nie w zależności od bodźca... Dziś ledwie doszłam do przecznicy, mała scenka rodzajowa, dwa małe psy, pani która wzięła jednego z nich, swojego, na ręce, Fado pobudzony ale spokojnie obserwował to, i nagle rozszczekał się, ujadał w kierunku tej pani i psów (dzieliła nas jezdnia osiedlowa).. nie znam się, ale chyba nikt nie byłby w stanie ocenić czy była tam agresja, szczekał jak pies stróżujący na swojej posesji i oczywiście rwał się na smyczy bez kontroli- tyle wystarczy Rolling Eyes
Inna sprzed paru dni u mnie na wsi. Unikam takich sytuacji, staram się go wyciszać, ale tego dnia troszkę się rozluźniłam... Zwykłą zabawa z zmiotką, psa lekko klepałam po pupie, on próbował chwycić ją zębami, ja ją zabierałam.. nie problem w tym, że pies zaczął na nią szczekać, ale w tym, że w pewnym momencie szczekał na każdego, mnie, ojca, kto trzymał zmiotkę, na ludzi, nie przedmiot, który krzywdy mu nie zrobił.. to dokładnie obrazuje problem z Fadem, w pewnym monecie emocje Fada są na tyle silne, że traci nad sobą kontrolę i idzie to w kierunku, gdzie nie wiadomo, czy to już nie czysta agresja... Na szczęście to retrievier inaczej już pewnie dawno by nie użarł (jak pewien kot dziś, niezasłużenie, leżał przy mnie, ale to nie ja go zaczepiałam Laughing no ale to mnie użarł w 4 litery Laughing )... Nie wiem czy słusznie ale widzę tylko dwie drogi... albo Fado potrzebuje miesięcy by przywyknąć, bo tygodnie już miał, albo nigdy tu nie przywyknie. Oczywiście ja pewnie coś źle robię, ale cóż, specjalistą nie jestem, staram się obserwować go sumiennie i bez względu na moje poglądy stosuje to, co daje jakiś efekt Rolling Eyes No i ostatecznie staram się przetrwać wierząc w to, że w końcu przywyknie. Jedno wiem, ten pies dałby wszystko za duży ogród z ludźmi i możliwość spacerów bez smyczy (w większości czasu) tak jak było gdy mieszkaliśmy na wsi, początki byłyby trudne, nowy dom, nowi ludzie.. ale skoro mnie nie użarł do tej pory, przez całe nasze perypetie, nowych właścicieli też nie użre.. oj kieski ze mnie opiekun psów, bardzo... Wystarczy, ze codziennie atakujące go moje kocury ciągle są całe i nawet na nie nie warkną, a one potrafią dopiec Laughing
Przywyknie, czy nie, miasto nie jest dla Fada.. to mnie martwi najbardziej... widzę jak tu się męczy, a jednocześnie jak i gdzie oddać takiego psa Rolling Eyes Pod kogo i jak pisać ogłoszenie... Nie chcę by u mnie utkną, męcząc się pomiędzy tym, co ja od niego wymagam/ wymuszam, a tym czemu jest w stanie sprostać.. przywykłam do niego, przywiązałam się, jeszcze miesiąc a będzie rok, a jednocześnie, mam psa na tyle wrażliwego na bodźce, że ich nadmiar jest jak wyrok Rolling Eyes to co wyuczone idzie wtedy w las, zaczynają się reakcje w których nie niem już na ile to agresja (ujadanie, rwanie smyczy), poza tym, że nigdy nikogo nie ugryzł.. i tylko w takich sytuacjach, tu w mieście. Nie wiem już nic. Jutro pewnie znów mnie zaskoczy i na pewno nie agresją, choć już sama nie wiem czym, wiem, że mnie nie ugryzie, ale cala reszta może przypominać agresję, niektórzy pewnie mają go tu za psa agresywnego, eh... Dobrej Nocy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lotta
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 30 Paź 2011
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 3:07, 03 Paź 2012    Temat postu:

p.s. Śpi słodko naprzeciw mnie, bo w domu musi być tuż obok mnie... taki czarny słodki kłębek sierści, jakbym to nie o nim pisała powyżej. W domu to przytulanka, pod warunkiem, że ktoś z nim jest... jak trzylatek bojący się puścić spódnicy mamusi.. sama słodycz.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewa Święcicka
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 11121
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 8:19, 03 Paź 2012    Temat postu:

Niektórzy każdego cudzego psa mają za agresywnego, coś wiem o tym Wink
Poproszę moje behawiorystki, żeby poczytały Twoje posty, o ile mogę je skopiować na e-maila Question Ja na pewno unikałabym każdej zabawy, która może go pobudzić. A z tymi spacerami - wiem, że ciężko, ale naprawdę trzeba by stosować metodę drzewka, tylko że w jego wypadku każde stanie mogłoby trwać godzinę ...a wolny czas nie jest z gumy Mad


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gaba
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 3166
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zawada
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 6:26, 05 Paź 2012    Temat postu:

przeczytalam tak na szybko, Ewa a może odczulanie krok po kroku to tez moze miesiące trwać.....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lotta
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 30 Paź 2011
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 2:57, 14 Paź 2012    Temat postu:

Niektórym się nie dziwię i to nie tylko dlatego, że sama wolę unikać cudzych psów (przejścia z dzieciństwa)... Ja widzę, kiedy Fado jest pobudzony, dla kogoś z boku to wygląda na niewychowanie, młody wiek psa i nagle pies zaczyna rwać smycz, ujadać... Tak to wygląda dla kogoś z boku. Do tego "buforuje" go od ludzi, którzy bardzo przyjacielsko się do niego odnoszą (patrzą na niego, coś mówią głosem często jak do dziecka), bo skończyłoby się to skakaniem psa na daną osobę- wiadomo, nie chcę płacić za pralnię i odszkodowania za siniaki Rolling Eyes
Nie wiem na czym polega metoda "drzewka", ale stanie, aż pies się uspokoi w 80% przypadków odpada, bo w którą stronę bym nie poszła na spacer za płotem jest jakiś ujadające psy, jedyne wyjście to odciągnąć go dalej i później albo pies nadaje się jeszcze na spacer albo muszę wracać do domu.. Troszkę go zastraszam w takich wypadkach, krzyczę, machnę ręką przed pyskiem, klepnę w zadek.. To jedyna skuteczna metoda, oczywiście nie zawsze, bywało i tak, że rozkręcony przez psy zza płota w momencie odciągania (zero bury tylko ciągnięcie za smyczkę) odwracał się i ujadał na mnie do tego stopnia nie panuje nad sobą w silnych emocjach. Wiem nie ugryzie mnie wtedy, ale to pokazuje jak daleko potrafi to zajść.
Teraz ma ostanie chwile z wyjazdami na wieś, właśnie śpi po długim pobycie i rozrabianiu bez smyczy, oczywiście jak aniołek, bo padnięty jest troszkę - kurcze to nie jest zły pies, gdyby tylko umiał opanować emocje w sytuacjach kryzysowych (inne psy- głównie)... Resztę można mu wybaczyć lub wytłumaczyć w końcu młody jest jeszcze Wink
Tak czy siak kochany jest, wiec zapraszam tylko ludzi z dobrą wolą i dużym ogrodem, to dla niego byłby raj, w końcu to co kocha i rozumie wolność od smyczy i nakazów, możliwość rozrabiania, u mnie się nudzi, chyba, że zajrzy mój ojciec, nie wiem który gorszy, gdy razem rozrabiają mi w salonie Rolling Eyes No cóż ja jestem ten zły policjant, no ten od nakarmienia i zakazów... Przykład najczęstsze polecenie ojca do psa (na szczęście Fado go nie rozumie) to "bierz kota" Rolling Eyes Jest dokładnie odwrotnie, ale ku zadowoleniu Fada. Ja powinnam mieć południowy temperament do tego 'galimatiasu' Wink
W każdym razie żyjemy, jest jeszcze szansa, że za rok pies sam z siebie przywyknie i oby nic dodatkowo nie wymyślił Evil or Very Mad


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewa Święcicka
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 11121
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 8:05, 14 Paź 2012    Temat postu:

Nie pamiętam więc zapytam: czy on jest wykastrowany? Jeżeli nie, to wydaje mi się, że kastracja zmniejszyłaby w znacznym stopniu Wasze problemy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lotta
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 30 Paź 2011
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 0:55, 05 Gru 2012    Temat postu:

Witam
Fado nie jest wykastrowany i jest to przemyślana decyzja. Spokojnie niczego na smyczce nie zapłodni Wink Mam pełną świadomość jak to może być zinterpretowane przez zbyt zapalczywych miłośników zwierząt (szkodliwa działalność przeciw kastracji zwierząt i podważenie teorii, że kastracja to panaceum na wszystko). Miałam sunię sterylizowaną tuż po pierwszej rujce- pozostała psychicznym szczeniakiem/podrostkiem do starości. Kastracja to pozbawienie dorastającego organizmu (nie dorosłego) hormonów, które przecież po coś są wymyślone przez naturę. Nie jestem teoretykiem, ale nie kupuje stanowiska " wykastruj a problemy behawioralne się skończą", byle jak najwcześniej, po coś te hormony w organizmie są, przecież też determinują rozwój psychiki. Fado, jak u mnie zostanie, jeszcze na to poczeka z rok, chyba, że ja już nie wytrzymam, ale założenia są inne- pozwolić mu dorosnąć, to czego nie zrobiłam przy suni. Wiem, że pewne zachowania to w nim utrwali, ale też pozwoli mu dojrzeć. Nie jestem przeciwnikiem kastracji, oba koty mam już po. Jestem raczej rozczarowana brakiem normalnych informacji o niej, bo jak każde działanie ma ona skutki pozytywne i negatywne- a jedynie słusznym ostatnio stanowiskiem, jest jej bezkrytyczne wychwalanie, brak rzetelnej informacji, więc zdaje się na naturę i wolę poczekać, aż Fado osiągnie te choć 3 lata lub zacznie wykazywać zachowania dorosłego psa, bo znawcą żadnym nie jestem i nie upieram się, że mam racje, mam tylko doświadczenie z moją sunią, kundelką, która mając naście lat zachowywała się jak wielkie szczenie, co ją zgubiło Sad. Sorry chcę by Fado miał szansę dojrzeć, szczególnie, że wiem, iż jego zachowanie wynika z nieprawidłowej socjalizacji, a nie z dojrzewania. Oczywiście odcięcie go od hormonów to mniej problemów dla mnie, bo mniejszy dla niego przymus danych zachowań, ale też obserwuje, że nie liczy się bodziec, ale to, że w ogóle jest.. Bardziej zrozumiale, nieważne co się dzieje po naszym wyjściu z domu Fado jest tak samo pobudzony. Bardziej pomagają stałe trasy spacerów, niż cokolwiek innego. Wystarczy, że wejdę na 5 metrów w miejsce w które codziennie nie chodzimy, a pies jest maksymalnie pobudzony. Wiem już, nieważne skąd, że większość szczenięcego życia, ten okres, kiedy szczenie się socjalizuje, spędził na krótkim łańcuchu bez dostępu do innych zwierząt czy człowieka... To powód jego zachowania, a nie to, czy ma hormony w organizmie, czy ich nie ma. Stąd moja decyzja, jak pies dojrzeje, będzie kastracja, nie wcześniej. Dzieci tak, czy siak mieć nie będzie, wiec spokojnie.
Teraz mamy inny problem, nawracającą "rewolucje żołądkową". Pies je ciągle to samo, nie jestem w stanie kontrolować, tego co liże na spacerze, bo zdarza się, że staje i liże jak dla mnie trawę (pewnie mocz innego psa), a już mam drugi kryzys z bieganiem z psem co 20 minut na kupę przez dobę, sama teraz leżę z grypą więc wiadomo, lekko nie jest...
Znów go przegłodzę, dodatkowo odrobaczę, bo zbliża się termin, ale i tak mnie to zdziwiło, na wsi to się w ogóle nie zdarzało, a teraz w odstępie 2 tygodni mam kolejną taką atrakcje.. Ma ktoś jakiś pomysł, rady... Ja myślę, ze zwyczajnie wylizuje z trawy odchody innego psa wraz z bakteriami i się zaraża bakteriami. Jak patrzę na trawę, to nic tam nie widzę, ale może jest jak z Fadem, pies musi a na ziemię leci ledwie parę kropel odchodów, bo z psa mi się teraz leje Sad ... Kolejna zarwana noc Ehhh je to co zwykle, węgiel już dostał, znów mu ugotuje ryż z kurą, dam probiotyk itd. Może miał ktoś podobne doświadczenia, ma jakieś rady ...
Jak nie odpowiem to wybaczcie, płacę za internet, którego nie mam. Ze wsi wyprowadziłam się do miasta i okazało się, że tylko jeden z dostawców internetu podją się podpisania umowy, złudna radość, w praktyce może raz na miesiąc mogę z niego skorzystać, zwykle rwie mi każde połączenie, kłócę się z obecnym dostawcą, bo płacę 50 zł miesięcznie za nic, tzn za brak dostępu... no jakaś czarna dziura, jak się uda to rozwiążę umowę i poszukam czegoś co działa, bo nawet poczty zwykle nie da sie sprawdzić .. jak zakładałam deklarowali, że antenę nadawczą mają na najwyższym budynku w okolicy (to radiówka), jak zaczęły się problemy okazało się , że antena jest na niższym budynku za tym najwyższym, więc nic dziwnego, ze dostęp do internetu to jak wygrana w totka ... Postaram się tu zajrzeć, ale nic nie obiecuje.. co prawda to miasto, ale bez dostępu do sieci, a myślałam, że w mieście nie dość, że nie będzie problemu, to jeszcze będzie taniej, na chwilę obecną mam tylko faktury na 50 zł miesięcznie i do 2 h by coś udało mi się w necie zamieścić/sprawdzić, bo połączenie ciągle rwie, więc z góry przepraszam, ale nie wiem kiedy odbiorę i kiedy uda m się odpowiedzieć- proza życia. Nawet ten wpis piszę na programie z kompa, bo inaczej by go zjadło... ehh Dziś rano dobijałam się do poczty (musiałam sprawdzić zamówienie) 3 godziny... od co kasa się należy ale za co, mnie nie pytajcie...
Poza tym jakoś żyjemy choć nadal dzięki temu, że główne spacery odbywają się w nocy i nad ranem... dzienny spacer to katorga, za dużo bodźców dla Fada.. po prostu da się to opisać jednoznacznie po wyjściu za dzrzwi wyjściowe, przestaje się w ogóle liczyć, pies który w domu MUSI być przy mnie, śpi tak gdzie ja jestem, czy mu wygodnie czy nie, za drzwiami przestaje mnie zauważać...nie istnieje. domu jak zwykle obrywa od kotów co najwyraźniej go cieszy Very Happy W domu jest oki... Gorzej z spacerami. No i te rewolucje ostatnio, po takiej nocy ledwie stoję na nogach Sad Co 20-30 min bieg do najbliższych krzaków, a pies je to co zwykle
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewa Święcicka
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 11121
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 9:10, 05 Gru 2012    Temat postu:

Z kastracją masz wiele racji - tam, gdzie pies jest w pełni zaopiekowany, można czekać. Pisałam to pod wrażeniem jego wielkiej włóczęgi.
Pewne jest, że trzeba sterylizować zwierzęta bezdomne, bo to jedyny sposób na zmniejszenie ogromnego nieszczęścia, które trwa i trwa Mad
Lata w krzaki często, bo mógł jakąś wirusówkę żołądkową podłapać. Samiec przecież wkłada nos we wszystko, co się da, badając poziom hormonów suczek.
Dalszej wytrwałości życzę i pozdrawiam cieplutko Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jolanta
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 21 Cze 2010
Posty: 376
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z grodu smoka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:02, 05 Gru 2012    Temat postu:

Lotto, tym "błotkiem" ratuje się moja koleżanka, kiedy jej buldog wymaga 48 wyjść w krzaczki w ciągu 1 doby:
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lotta
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 30 Paź 2011
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:14, 17 Gru 2012    Temat postu:

Witam
I stał się cud, chyba świąteczny, może nie 1,5 mega ale mam w ogóle połączenie Shocked
Wszystkim wszystkiego naj-flaciego na święta Very Happy
Jolanta THX spróbuje przy następnym zamówieniu, na razie mam stały zapas tlilaku i paru kocich specyfików- zawsze pod ręką. Staram się kontrolować psa na spacerze by nie zlizywał niczego z śniegu- marna szansa,że to zadziała, ale łudzić się mogę do następnego kryzysu Wink
Biedak z racji gołoledzi i tak chodzi na uprzęży uzdowej... Rolling Eyes
Ale dziś ja tu przyszłam pod wrażeniem jednej "szczyli" i się wyżalić - korzystając z tego, że mam net (shock jak dla mnie)...
Odkąd tu się wprowadziłam (wcześniej, na wsi w razie potrzeby też sprzątałam, ale rzadziej), jestem jedyną, no może jedną z dwóch osób, które sprzątają po swoim psie. Na wsi wiadomo, jak pies wbiegł w łan pszenicy to tam nie sprzątałam, co innego przy drodze, tu sprzątam zawsze. Tu na osiedlu sprzątałam zawsze, kilka razy dziennie, przeszkadzało mi to,że ludzie oglądają się na to, jakbym nie wiem co robiła Shocked Po czasie przywykłam do "widowni". Raz,słowem, raz TU widziałam jak pan posprzątał po swoim owczarku niemieckim... I to tyle reszta psiarni sra i nikogo to nie interesuje. Żeby nie było, sprzątam nie dla sąsiadów ale dla siebie, bo ja tak samo jak oni mogę wejść w to g. . Twisted Evil
I co dziś zaszło, otóż od kilku dni prosiłam ojca, by jak jest u mnie (popołudniowy spacer) wyprowadził psa, bo troszkę choruje, więc każda ulga w wyłażeniu na ziąb jest dla mnie ważna. No i ojciec nie sprzątną trzech słowem 1 cm bobków psa (Fado załatwił się rano, nie było tego dużo sama przątałam) i co go za to spotkało? Moja dalsza (na całe szczęście) sąsiadka, szczyl jak dla mnie, a co dopiero dla niego ojca, wyleciała z, za przeproszeniem, "mordą" na niego.. na trzy razy od niej starszego człowieka Rolling Eyes Zupełnie bez kultury, bez przeproś, czy w ogóle choćby żądania by posprzątał, ale od razy z "pyskiem".. niewyparzonym Rolling Eyes
Przy faktach, że tylko ja tu sprzątam po psie (co mnie irytuje przy Fadzie, który musi powąchać choć, wiadomo co), dodatkowo wydarła się na dużo od siebie starszego człowieka, może nie starego, ale na tyle wiekowego, by panienka/dziunia się kontrolowała.. No najkrócej mówiąc mam ochotę walnąć ją w pysk- co innego do mnie, mogła by startować z paszczą, my młodsi w innych warunkach jesteśmy chowani, chamstwo i bark kultury tak nas nie razi, no przywykliśmy, ale nie do mojego rodzica... co się odwlecze, mam nadzieje, że dziunia da mi okazję do rewanżu, nie mojemu ojcu, który jest zbyt grzeczny, ale mi
Evil or Very Mad No czekam..
Sorry ale musiałam się wypisać, normalnie nie wierzę, ze tak można się odnieść do człowieka o tyle starszego od siebie w sumie bez powodu, bo je śliby jej to tak przeszkadzało, jak wynikało z jej reakcji, to dlaczego to dotyczyło jedynego psa na osiedlu po którym ktoś sprząta ? Czemu nie innych śmiało srających a nikogo to nie interesuje?
Coś czyje, ze dałam palec a ktoś się "wziął rękę"/wyżył się - problem w tym, że trafiło na mojego ojca, który czy posprzątał, czy nie zrobił mi przysługę może 5 może 6 raz wyprowadzając psa na spacer odkąd tu mieszkam... Ej coś czuje że dziunię jeszcze dorwę, bo jak tak wygląda jej kultura osobista, to nic nie uciecze, najwyżej się odwlecze...
Ehh no dziś slack mnie trafił, jako jedyna , no może jedna z dwóch na całe osiedla sprzątam i muszę wysłuchiwać, no może mój ojciec ale tym gorzej dla małolaty, jak przeżyje tyle lat co on i to tak trudnych (życie go nie szczędziło) to pogadamy normalnie, na razie jest dla nie nikim i tylko czekam na okazje rewanżu .. oj czekam...
Za to Fado staną po naszej stronie, jak... zamilknę, to co prawda dalsza sąsiadka, ale sąsiadka
Laughing Cool Zeżarł kość w nagrodę i śpi smacznie :lol:No w końcu to pies rodzinny Wink Mądra psina Cool


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jolanta
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 21 Cze 2010
Posty: 376
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z grodu smoka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 9:35, 18 Gru 2012    Temat postu:

Pochwała dla Fado od Rudiego (w moim avatarze)Very Happy Nie wolno pyskować, w obecności psa, na psią rodzinęExclamation

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum FLAT COATED RETRIEVER Strona Główna -> Flatopodobne pieski w potrzebie Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 17, 18, 19  Następny
Strona 7 z 19

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin