Forum FLAT COATED RETRIEVER Strona Główna FLAT COATED RETRIEVER

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Lublin/świdnik znaleziony FCR lub w typie- szuka domu
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 17, 18, 19  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum FLAT COATED RETRIEVER Strona Główna -> Flatopodobne pieski w potrzebie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
gaba
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 3166
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zawada
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:48, 05 Lut 2012    Temat postu:

Very Happy mnie też się podoba Very Happy

aaaa wszystkie moje wszy czarne mają ślinotok, żebrzą tylko przy moim stanowisku Twisted Evil bo wiedzą że coś dostaną Yellow_Light_Colorz_PDT_37 , Wiesiek nie da im nic ze stołu i przy stole.A pancia jak gotuje to coś zawsze skapnie całej trójce yh potem się wkurzam,że pod szafkami leżą albo na środku kuchni i ja muszę łazić jak bociek..... cóż korzdego szkoda Cool / to do siebie tak piszę Very Happy /


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zofija
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 4241
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 22:39, 05 Lut 2012    Temat postu:

Lotta, a ja bardzo lubię czytać ten wątek, bo widzę, jak bardzo się starasz, żeby psa wyprowadzić na prostą, i żeby Wam obojgu żyło się lepiej, i tak trochę po cichu (po wielkiemu cichu) sobie marzę, że wszystko Wam się poukłada tak, że będziecie żyli razem długo i szczęśliwie Smile Albo że Fado znajdzie najwspanialszy, taki wymarzony dla niego przez Ciebie dom Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lotta
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 30 Paź 2011
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:30, 11 Lut 2012    Temat postu:

Bąbel zwany dalej Fado pozdrawia Very Happy
No jesteśmy znów, ale bardziej niesforni Twisted Evil Materac już został zjedzony Evil or Very Mad Trochę to moja wina, bo znów mi sie pogorszyło i głównie biegam po lekarzach Embarassed albo zalegam w domku i z obiecanych w mrozy długich spacerów nadal nic nam nie wychodzi Sad
I niestety od razu widać to w zachowaniu Fada Sad Wraca mi do starych nawyków, ale się jeszcze nie poddaje. Tylko tracę optymizm, gdy myślę o naszym funkcjonowaniu w małym mieszkaniu. Myślę, ze i dla Fada i właściciela byłoby lepiej, gdyby miał choć 5 arów podwórka do wyjścia, choćby w dzień na parę godzin. Zabawy, zabawki, wymyślane sztuczki działają na chwilę, a później pies się nudzi i .... Najgorzej jest, gdy słyszy za oknem inne psy, już go przyłapałam na siedzeniu na parapecie Shocked Tyle, ze później ... wiadomo, materaca mi nie zal i tak był do wyrzucenia, ale w nowym mieszkaniu, ehh
Klatki pooglądałam w necie, tylko te transportowe znalazłam, ale ceny zawrotne i nie wyglądają dość solidnie, na tyle by mi psa przechowały przez 8 godzin.. Coś czuję, ze jeśli jeszcze będzie u mnie, zalegnie na malutkim korytarzu, tylko jakieś drzwi do kuchni muszę wymyślić (miała być otwarta). Bo jak jest z człowiekiem, nie niszczy, człowiek bardziej go interesuje Laughing Jak się nudzi zabiega o uwagę.. Najzabawniej jest gdy siędę do komputera, jak pies jest spokojny, na klawiaturze zalega mi koci kuper, jak kot pójdzie spać na klawiaturze ląduje psi pysk - także proszę się nie dziwić, ze tak rzadko tu piszę, ja jestem na szarym końcu Laughing Laughing Laughing
Zofija na chwilę obecną dalej szukamy, bo mam wrażenie, ze Fado ma zbyt dużo energii na długie siedzenie w domu, trudno mu będzie się przystosować. Do tego, mam problemy w stadzie, niewykluczone, ze gdy się zasiedzi same się rozwiążą.. Głównie chodzi o kota, dla Fada to kompan do zabawy, kot niestety nie podziela jego entuzjazmu. Widzę, ze coraz trudniej mu z psem w domu. Nie ma tragedii, ale też daleko do sielanki. Kot już traci cierpliwość do psa, często wycofuje się z podchodzenia do mnie, gdy pies jest w domu.. A Fada nie da się oduczyć, by nie interesował się kotem, to nie ten typ psa, za dużo ma energii, za bardzo interesuje go każde zwierze. No może teraz troszkę bardziej pesymistycznie patrzę na wszytko po incydencie na spacerze. Spotkaliśmy na spacerze na smyczce inną sunie, co u nas na wsi jest rzadkością. Zachowanie Fada było karygodne, skakał, szczekał w ogóle nie mogłam go uspokoić.. Do tego stopnia, ze przerażona sunia chciała go pogryźć, choć na początku podeszła do niego zainteresowana.. Podobnie jest w domu z kotem dopóki kot śpi lub spokojnie siedzi jest oki, każdy ruch kota kończy się bijatyką z psem, który nachalnie dopomina się zabawy. Ehh Fado, Fado kiedy ty w końcu dorośniesz Rolling Eyes
Ale jak już pisałam, Fado szuka super domku i nigdzie zanim taki się nie znajdzie się nie wybiera - choć troszkę 'zdrowia' Wink będzie mnie to kosztować. No chyba, ze w końcu sie dogada z kotem i zrozumie, ze człowiek musi pracować na żarełko dla niego Laughing Wtedy już nie będę mogła obiecać, że go oddam Cool
Gaba
Ja wymyśliłam taki plan, że psa nie dokarmiam, gdy ja jem.. odczekuje jakieś 5 minut i dopiero coś dostaje (bo inaczej bym się złamała i dokarmiała psa z mojej miski)... Na razie marnie skutkuje Laughing Zestaw 1 kot i 1 pies gapiący się na moją miskę nadal obecny i nie zamierza się poddać Wink Jeszcze zabawniej jest, gdy szykuje psu jeść. Fado musi czekać aż miska wyląduje na podłodze, za to kot nie- mina psa patrzącego, jak mu kot przegląda michę- bezcenna Laughing Laughing Laughing
No mam nadzieje, ze następnym razem wpiszę się optymistyczniej.. troszkę mnie wymęczył ten tydzień zdrowotnie, z pracą nad Fadem też stanęłam w miejscu stąd wieści takie sobie... W ostateczności poszukam jakiejś pomocy fachowej, ale teraz ze względu na czas, moją zdrowotną dyspozycje, to bardziej niż nierealne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewa Święcicka
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 11121
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:51, 11 Lut 2012    Temat postu:

O spotkaniu z suczką myślę, że to było normalne zachowanie psiaka, który ma mało kontaktów z pobratymcami - wiele psów tak reaguje.
Moja młoda ma matkę w domu, psy na spacerach i szkoleniach a i tak się podnieca każdym napotkanym burkiem Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lotta
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 30 Paź 2011
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:32, 11 Lut 2012    Temat postu:

Ewa Święcicka napisał:
O spotkaniu z suczką myślę, że to było normalne zachowanie psiaka, który ma mało kontaktów z pobratymcami - wiele psów tak reaguje.
Moja młoda ma matkę w domu, psy na spacerach i szkoleniach a i tak się podnieca każdym napotkanym burkiem Razz

Niestety nie do końca tak to wyglądało.. Najpierw była to ekscytacja, która, jako, że nie znalazła ujścia, bo oba psy były na smyczkach, przerodziła się w ujadanie, takie, jakiego ja na początku się wystraszyłam.. I nic nie pomogło, ani komenda połączona z poklepaniem po boku, ani próba przedzielenie sobą psów.. (mało udana) Rolling Eyes
Wszytko minęło, gdy zakończyłam rozmowę i odeszliśmy. Ale martwi mnie to, że nie "odpowiadał" na zachowanie suni, tylko wpadł w to ujadanie Confused Sunie z resztą zna, bo uciekła opiekunowi i na gigancie nie raz do niej podbiegał, wymieniali psie uprzejmości i wracał do mnie. Może człowiek i pies to już było dla niego za dużo? Psy widuje codziennie, bo mamy za siatką u sąsiadki i prawie co dzień jest gonitwa wzdłuż ogrodzenia. No i te co spotykamy, a są na gigancie lub po prostu puszczone.
Fada właśnie podrzuciłam ojcu, bo przyjechał na chwilę pourzędować w domu- niech sobie chłopaki razem pobędą, choć mam wrażenie, ze mi ojciec psa destabilizuje, te męskie zabawy Wink Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lotta
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 30 Paź 2011
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:10, 13 Lut 2012    Temat postu:

No i stało się to, czego zawsze się obawiałam... Wyszedł na nas koniarz, znaczy się jeździec na koniu, a Fado daleko i luzem Przestraszony Udało mi się psa odwołać, chyba jakimś cudem albo opaczność nad nami czuwała... Ale przez tą minute prawie na zawał nie zeszłam Evil or Very Mad Całe szczęście w tym, że Fada chyba zadziwił widok tak dużego psa, albo fakt, ze na psach jeżdżą ludzie Mr. Green i staną w pewnej odległości od tego dziwadła. Na zwykłą komendę oczywiście nie raczył zareagować, ale ugiął się gdy zaczęłam udawać, ze wołam go na zabawę (inny głos, no z daleka dziwaczne zachowanie ludzia Embarassed ). Niby nie nasza wina, nie miałam szans zobaczyć jeźdźca, bo wyjechał z lasu.. tylko co to by dało, gdyby pies spłoszył konia... Czy w ogóle można nauczyć psa pewnego odwołania, nawet gdy stado saren ucieka? No w tak podbramkowych sytuacjach. sporo strachu się dziś najadłam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ania Ryźlak
Gość






PostWysłany: Wto 11:28, 14 Lut 2012    Temat postu:

sama nie wiem, u moich rodziców Mojka reaguje na mnie i Pawła bezbłędnie, ale 2 rzeczy za cholerę u niej nie zlikwiduję: szczekania podczas zabawy z innym psem (a wręcz darcia się niewiarygodnego i wymuszania) oraz pogodni za sarną/królikiem właśnie - wtedy zapomina, że istnieję...
Więc nie powiem w życiu nikomu ze 100% pewnością, że się DA:)
Powrót do góry
lotta
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 30 Paź 2011
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 0:39, 16 Kwi 2012    Temat postu:

Fado dnia 07.IV.2012. ode mnie uciekł. Od tego dnia nie udało mi się znaleźć nawet śladu po nim...
Ponoć mamy tyle na ile sobie zasłużymy...
Do dziś nie znalazłam nawet śladu po nim...
Przyjmę go jeśli się błąka bezdomny- jeśli ma dom, nie chcę mu go odbierać, skoro ode mnie do niego uciekł...
Nie wiem, co powiedzieć, że zawiodłam, że w razie czego ma u mnie dom...
To nic, uciekł ode mnie, wołałam go, ale nie przyszedł, szukam go, ale "ślad po nim zaginą" ...
W wielką sobotę wieczorem pobiegł za wałęsającymi się w okolicy psami i na tym się kończy wiedza moja o nim- jeździłam samochodem, chodziłam bliżej, za nim - zero wieści.
Już nie wiem gdzie go szukać wiem, ze zawiodłam.
Przepraszam Fado-ja już nie wiem gdzie mam iść, kogo jeszcze pytać..
Nie wiem..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Asia
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 4670
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 6:29, 16 Kwi 2012    Temat postu:

Wpisz go wszędzie wraz ze zdjęciem na portale zaginione psy;

[link widoczny dla zalogowanych]

napewno ktos wypatrzy, opisz dokładnie gdzie i kiedy ( okolica, miejsce)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ania Ryźlak
Gość






PostWysłany: Pon 8:34, 16 Kwi 2012    Temat postu:

nie myśl w kategoriach: jak ma gdzieś lepiej, to niech tam zostanie. To nie człowiek. Jeżeli jest u kogoś (miejmy nadzieję), to nie z własnego wyboru. Idąc za psami, nie zabrał do plecaka zapasowych spodni i jedzenia.
Szukanie go to podstawa, poogłaszaj go na wszystkich portalach. Miał adresownik/chip?
Powrót do góry
zofija
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 4241
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 8:52, 16 Kwi 2012    Temat postu:

Bla bla, nie zasłużyłam i takie tam... Weź przestań.
Wywieś wszędzie ogłoszenia, wrzuć do internetu wszędzie gdzie się da, poproś księdza, żeby ogłosił w kościele w niedzielę...
Pewnie za suką jakąś pobiegł, szkoda, że nie był wykastrowany. Popytaj, która suka w okolicy ma cieczkę.
Niektóre psy nawet po roku się znajdują. Najgorsze co możesz zrobić, to się poddać.
Czy myślisz, że Fado pomyślał "ok, nudno mi tutaj, pójdę poszukać przygód i lepszego domu"? No proszę Cię. Pies tak nie myśli. Poczuł jakiś "zew natury" i poszedł w długą, a Twoim zadaniem jest próbować go odszukać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ania Ryźlak
Gość






PostWysłany: Wto 15:25, 24 Kwi 2012    Temat postu:

znalazł się??
Powrót do góry
Ewa Święcicka
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 11121
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:33, 24 Kwi 2012    Temat postu:

Poproszę konkrety, kto go szuka i gdzie zaginął. Wrzucę u siebie na FB

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lotta
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 30 Paź 2011
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:50, 24 Kwi 2012    Temat postu:

Konkrety nie są miłe...
Osobiście przemierzyłam w pierwszym tygodniu okolicę, pytałam ludzi, tym, którzy zdeklarowali się, że jak zobaczą psa (wiadomo, nie każdy rozumie szukanie zwierzęcia) przedzwonią, zatrzymają go- zostawiłam ulotkę. Dalej jeździłam autem, co chwile przystając, nawołując...
Jednocześnie ugięłam się pod naciskiem rodziny i znajomych i nie wywiesiłam ulotek na płotach, drzewach itd. To, co nie dawało mi spokoju, to prawda, że nie mam go gdzie zabrać. Fado miałby b. duże trudności z przystosowaniem się do życia w mieszkaniu, u mnie niszczył, ale też miał nieużywany pokój w którym nic nie stało, nic cennego.. W trakcie mojej obecności w domu, głównie był ze mną, a i tak zdarzało mu się coś zniszczyć, sekunda nieuwagi i po zasilaczu do laptopa... Tylko wiadomo, nie odwiozłabym go do schroniska, nie wywiozła, chciałam spróbować, jednocześnie już po przeprowadzce dając zupełnie nowe ogłoszenie, z nowymi zdjęciami, z treścią zamówioną u kogoś (mistrzem pióra nie jestem) i nadal szukać domu z ogrodem, dużym.
Co zdecydowało, ze zamiast zawisnąć na płotach, ogłoszenie leżą u mnie? To właśnie zdanie, ze nic nie mam mu do zaoferowania, a może ma dom, lepszy i tym mu go odbiorę, chęcią uspokojenia własnego sumienia. Fakt ja zdecydowałam i nie wywiesiłam tych ogłoszeń. Fakt po przedświątecznej sobocie i nocy między nią a Wielką Niedzielę ślad po nim zaginą, nikt go nie widział, nikt nic nie był mi w stanie wiarygodnego powiedzieć, a sporo dzieje się teraz wkoło, pytałam wszędzie, robotników, których jest tu mnóstwo, stróży na budowie, mieszkańców, którzy powinni kojarzyć mnie i psa z wspólnych spacerów. Nie ma żadnego śladu, jakby pobiegł przed siebie, lub był w parę godzin przed ucieczką zabrany przez kogoś.
Nie chcę usprawiedliwiać się, dla samej siebie zawiodłam i nic tego nie zmieni, w końcu pies, w domu trzymający pysk przyklejony do mnie, w domu wierniejszy niż cień, na spacerach różnie, zależy od bodźca, uciekł ode mnie, tego wieczora udawało mi się podejść do niego kilkukrotnie, jednak nie podbiegł do mnie, jak ja podchodziłam, odskakiwał, wiedział, że podepnę go na smyczkę lub złapię za obrożę i zaprowadzę do domu i odpuściłam... poszłam spać wściekła na niego. Liczyłam że następnego dnia będzie biegał z tymi samymi psami, tylko z głodu wróci do mnie. Była już taka sytuacja w marcu, wtedy 4h go szukałam, nawoływałam po nocy i w końcu wrócił. Do lublina, by miał choć namiastkę wolności kupiłam linkę treningową, bo wiedziałam, że tam nie mogę go tak po prostu spuścić ze smyczy, ale tu, jej nie używałam, chciałam by biegał dopóki może. Zawiodłam i nikt mnie nie przekona, że nie. Wiele penie można było przewidzieć, nie powinnam odpuścić tamtej nocy, teraz po prostu powinnam go szukać (ogłoszenia/internet). Tylko ja chyba nie nadaje się na jego właściciela, może w innym terminie, gdy zamknę parę trudnych spraw, może.. To mnie nie tłumaczy, to tylko wyjaśnia dlaczego jest tak, ze że szukam Fada bezdomnego, nie szukam Fada, który ma dom, tego nie chcę mu zabrać i ja wiem, ze nie powinnam, bo gdzie, do mieszkania z spacerami na smyczy po 10h samotności? Ten pies nigdy nie jest tak szczęśliwy, jak wtedy, gdy po prostu może biec- wiem to dlatego, bo to widziałam, bo mu to odbierałam, gdy brakowało mi czasu na spacer, ale szłam, nawet gdy zwalał mnie z nóg ból- nic mu nie mogę dać, nić z tego co naprawdę jest mu niezbędne, nie chcę go w zamian tuczyć jedzeniem.
Taka jest prawda, wybaczcie szczerość, ale to chyba najgorsza z spraw, które w zyciu można przegrać, bo dotyczy istoty zależnej od nas.
Wiem jedno, w poniedziałek/wtorek wielkanocny już go tu nie było, tyle jestem wstanie ocenić po śladach, które znam już na pamięć, mimo, że wiele psów tu po prostu biega, jego były mocniej odciśnięte z wyraźnie zaznaczonymi pazurami- zabawne, ale wiem to dopiero teraz.
Zawiodłam, po mojej ukochanej Dianie obiecałam sobie, ze pies dopiero po przeprowadzce i miałam racje- nie dałam rady. Teraz wiem, ze nie wezmę psa, żadnego- nie radzę sobie z nimi, tak po prostu się nie nadaje. I to chyba jest jedyna pozytywna rzecz, że już żadnego nie skrzywdzę. Tak naprawdę odpuściłam poszukiwania, bo nie mam gdzie go wziąć z dobrych warunków, złe, wiadomo pełna micha i ogłoszenia u mnie zawsze są lepsze... Jakby nie było Fada już nie ma w okolicy i chyba bardziej teraz szukam spokoju sumienia, niż mogę mu coś dać- a raczej na pewno. Co naprawdę mogę powiedzieć na własne usprawiedliwienie, to jedno- nie zdecydowałam się na niego, zostawiłam postawiona przed faktem dokonanym i choć nie dałam rady, pokochałam go, śni mi się, każdy tu kąt przypomina mi jego wzrok, sylwetkę, jego... Chciałam go oddać do kogoś lepszego, zatrzymać, ale ta decyzja mogła zapaść tylko po przeprowadzce i tym jakbyśmy sobie tam poradzili... Nigdy wcześniej. To są fakty, nie łatwe, ale szczere i roszę na tym EOT.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ania Ryźlak
Gość






PostWysłany: Śro 8:19, 25 Kwi 2012    Temat postu:

kibicowałam Wam od początku, a teraz po prostu opadły mi ręce i wszystko, co mogło opaść razem z nimi. Miałaś psa pod opieką od 1,5 roku, piszesz o nim jak o przyjacielu, ale szukać go nie szukasz, bo:

ugięłam się pod naciskiem rodziny i znajomych i nie wywiesiłam ulotek na płotach, drzewach itd. To, co nie dawało mi spokoju, to prawda, że nie mam go gdzie zabrać. Fado miałby b. duże trudności z przystosowaniem się do życia w mieszkaniu, u mnie niszczył, ale też miał nieużywany pokój w którym nic nie stało, nic cennego.. W trakcie mojej obecności w domu, głównie był ze mną, a i tak zdarzało mu się coś zniszczyć, sekunda nieuwagi i po zasilaczu do laptopa...

Ale pomyślałaś chociaż przez chwilę, że on nie wpadł do kogoś? Że ten ktoś to może być rów albo schronisko? Szkoda gadać, serio. Przykra sprawa opór.

Ewa, jedynym rozwiązaniem byłoby chyba podanie namiarów w ogłoszeniach na kogoś innego, bo jak inaczej?


Ostatnio zmieniony przez Ania Ryźlak dnia Śro 8:21, 25 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum FLAT COATED RETRIEVER Strona Główna -> Flatopodobne pieski w potrzebie Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 17, 18, 19  Następny
Strona 5 z 19

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin