|
FLAT COATED RETRIEVER
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lotta --------------------------
Dołączył: 30 Paź 2011 Posty: 144 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:50, 15 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Jolanta
Zazdraszczam No u mnie trudno by było o taką grupę Jesteśmy zdani na siebie i rozsądek ludzi z innymi psami, bo choćbym się starła wszystkiego nie zauważę Kiedyś, już sporo czasu, wylazłam do pobliskiego sklepu tuż przed zamknięciem (czyli noc, ciemno, w parku brak oświetlenia) i zajrzałam do parku, Fada spuściłam i dopiero wtedy zauważyłam, ze po parku idzie człek a obok biega jego pitbul Fada zwołałam do siebie, kątem oka zauważyłam, że ludź od pitbula zrobił to samo.. my jako drudzy usunęliśmy się z parku.. I tak to wygląda, gdy obie strony pilnują siebie, a nie jedna na chama próbuje zawłaszczać miejsce, bo ma agresywne zwierzę Ehh
Fado zaliczył ważenie, waży 32 kg.. chyba za mało?
Utuczyłam go już prawie do 40 kg (kiedyś) i wiem, że to stanowczo za dużo.. Tak jak dla niego to norma chyba 35? 36 to już cienka czerwona linia, by go troszkę przystopować z żarciem.. Ale 32 na samca? Trzeba podtuczyć?
Co jak co, talent do tuczenia mam.. mam dwa wiecznie odchudzane koty, stąd dwa razy pomyślę, zanim dam niestandardowo jeść.. ale zaskoczył mnie ten wynik (obstawiałam minimum 35).
Poza tym przejrzeliśmy uszy, bo coś mi je drapał i poburkiwał, nic nie wygrzebaliśmy Będę obserwować.. Ostatnio oglądałam gdzieś, że psom o klapniętych uszach się wyrywa włoski z nich? To coś daje, bo dla psa to raczej średnio przyjemny zabieg?
I na koniec u nasz dobrze.. czuje i wewnętrzną potrzebę, by nie pokazywać, że dałam się zastraszyć i pójść z Fadem tam na spacer (choćby na smyczy) i równie silny wstręt do tego miejsca w wyniku wydarzeń.. Nie wiem co zwycięży.. szkoda, ze jedyne wręcz idealne miejsce na zabawę z psem musi być równocześnie miejscem jego narażania, bo jak wszędzie, jest jeden.. i co tu powiedzieć...
Kiedy doczekamy się jako takich standardów z jednej strony sensowne wymagania ode mnie, jako właściciela psa, z drugiej.. możliwości o ile przestrzegam sensownego prawa i bezpieczeństwo, bo organa ścigania wyeliminują z życia publicznego takie indywidua lub nie pozwolą mieć im zwierząt skoro nie potrafią się dostosować Ehh marzenia ściętej głowy.. Na dziś tuczyć Fada? Fado twierdzi, ze jak najbardziej- tuczyć
Pozdrawiamy
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
basia961 --------------------------
Dołączył: 14 Cze 2007 Posty: 4522 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin
|
Wysłany: Czw 6:02, 16 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Fado jest wysoki, 32 kilo wydaje sie troszkę mało. Jest dobrze jeśli zeber i kregosłupa nie czuć pod palcami. Dla psa lepiej mniej ważyć niż za dużo.
Do wyrywania włosków są specjalne preparaty, pies tego nie czuje. Flatom niczego się nie wyrywa. W uszach za bardzo nie grzeb - łatwo podrażnić a wtedy kłopoty jak w banku. Jeśli trzepie uszami, jest ciemna wydzielina albo uszy są bolesne przy dotyku - lepiej wet niż grzebanie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
lotta --------------------------
Dołączył: 30 Paź 2011 Posty: 144 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:45, 17 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Witaj
W uszach grzebała osoba z stosownymi papierami na taką okoliczność- wet Ja bym się nie podjęła.. Poczytałam o różnicach kształtu kanału słuchowego kot-pies i o ile pierwszym sporo nagrzebałam, miałam jednego z nawracającym świerzbem, to u psa bałabym się głębiej wchodzić, wiec na nic by to się zdało Wzięliśmy też planowe odrobaczenie, bo na luty mamy termin szczepień wirusówek. Ważenie też przy okazji. Z oglądu nie powiedziałabym, ze wygląda na zabiedzonego, nic tam nie sterczy, stąd zdziwiłam się, ze tylko tyle. Nie ma sprawy, chętnie podpasę U mnie raczej w drugą stronę jest problem
Z uszami nic niby się nie dzieje.. Poprosiłam o sprawdzenie, bo parę razy drapał prawe i cośtam do siebie poburkiwał. Miał już kilka razy problem i to inaczej wyglądało. Ale wolałam sprawdzić skoro miałam wątpliwości.. Niewykluczone, ze przyczyną były sławne fadzie dredy za uszami.. znalazłam jednego, małego właśnie za prawym, ale to już po wizycie. Oczywiście o najprostszym rozwiązaniu nie pomyślałam. Ma niestety do nich skłonność. Zwykle sprawdzam, wycinam, jak coś się utworzy i solennie sobie obiecuje czesać go regularnie w newralgicznych miejscach.. i zapominam
Poza powyższym u nas oki..
Pozdrawiamy Serdecznie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
lotta --------------------------
Dołączył: 30 Paź 2011 Posty: 144 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:07, 03 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Dziś Fado się wybawił z kolegą
Zwykle nie lubię jak ktoś podchodzi z psem do Fada, bo czasem nie da się go odwołać, a Fado dostaje głupawki. Miałam wiele sytuacji gdzie drugi pies na Fada reagował agresją, bo Fado to raczej hej do przodu i nie zawsze zauważy, że sytuacja raczej nie z tych zapraszających do zabawy. No i dziś się cicho zjeżyłam My w parku, ale tej części z drzewami (wiadomo) i jakaś dziewczyna z labradorem na smyczy wchodzi, nie ścieżką, do tego labek szaleje, a Fado za daleko i już ma w głowie siano, bo drugi taki jak on .. nie odwołałam, nie dało rady i dobrze Wybawiły sie psiaki w śniegu No takich spotkań życzymy sobie jak najwięcej Szkoda tylko że na koniec padłam na kolana w śnieg.. Fado uznał, ze zabawa się jeszcze nie kończy .. Dopiero w domu padł zmachany Dowiedziałam się też, ze dokładnie taką samą sytuacje miała z swoim labkiem z tym samym Bucem jakiś miesiąc temu.. Facet też nie odwołał psa, też zachował się chamsko.. Była w parku, to on wszedł z swoim agresorem, pies młody, więc trudno go odwołać.. Onek go pogryzł, na szczęście nie znalazła śladów krwi, ale też zaatakował.. Zwróciła mu uwagę, zę była pierwsza, na nic, to ona zabrała psa z parku, po Bucu to spłynęło jak woda po kaczce.. Jeden dupek i przez niego strach tam chodzić Nie wiem jakim trzeba być chamem, by mieć już na koncie swojego psa tyle niebezpiecznych zachowań, złamaną łapę innego i nadal czuć się dobrze z swoim chamstwem.. Najgorsze, że służby, czy władze zawsze takie sprawy traktują, a raczej olewają.. Na niego przydałby się pozew zbiorowy, o ile można taki złożyć, bo jedynie on obrazowałby sytuacje, ze to nie jakieś jednostkowe nieszczęście, ale cykliczny i ciągle powtarzający się problem nie dający innym normalnie korzystać z przestrzeni publicznej.. Czy naprawdę musi któregoś dnia dojść do nieszczęścia, gdzie nie wiadomo, czy inny, czy jego pies ucierpi Nie mam pomysłu, bo przecież z Fadem już go unikamy, nie będę narażać psa..
Z fajnych wiadomości.. Mamy kolegę i nadzieje, że jeszcze nie raz się spotkamy .. Heh psiaki były w swoim żywiole, ale co się dziwić dwa retrievery się spotkały, swój na swego trafił Tylko ja ucierpiałam, raz padłam w śnieg, dwa musiałam później wygrzebać kamienie śnieżne z Fadzich łap, bo byśmy do domu nie doszli.. Kochani flaci miłośnicy, na te tworzące sie od spodu łap zbite kule śniegu jest jakaś metoda? Może mu tam przyciąć sierść, by śnieg nie miał się czego czepić i stworzyć czegoś tak twardego jak kamień Dziś wygrzebywałam gołymi rękami... zamarzły mi, mimo, ze do domu miałam blisko Do tego mamy weta w okolicy, jeszcze nie namierzyłam, ale wiem w którym kierunku szukać... Zobaczymy, fajnie mieć kogoś takiego pod domem.. szczególnie, ze mój kot, Frota umiera na zawał w aucie No i jeszcze jeden Flat mieszkający tuż przy parku ponoć nie jest taki zły, jak mi się wydawało.. Nawarczał na Fada, jakoś tak tuż po naszym tu przyjeździe, to go omijałam, ale ponoć z Labkiem się bawi, więc może nie wszytko stracone.. Fajnie by było mieć więcej kolegów, ale to już spokojnie, czy na spokojnie, jak nadarzy się okazja Trzeba sprawdzić kontrolując, bo pierwsze spotkanie nie było zachęcające
Na koniec u nas smutno.. Kochana, dokarmiana przezemnie pod domem dzika kocica zaginęła.. Nie umiem się z tym pogodzić, szukałam.. Tracę nadzieje.. Boli jakby odszedł mój domowy, boli niepewność nawet to, że wczoraj przepaliła się żarówka w kuchni o 21:30, nie wierzę w takie rzeczy, ale poczułam, jakby dała mi znak, ze właśnie odeszła.. piątek, sobota szukałam jej, dlaczego nie znalazłam, może mogłam jej jeszcze pomóc.. Tysiące myśli, tych smutnych, wychodzę przed dom, patrzę przez okna, powinna być, czekać na mnie.. łzy stają mi w oczach, a ja bardzo rzadko płaczę.. To tak, by może ktoś w każdym takim bezdomnym kocie zobaczył czyjeś złamane serce.. Ehh Przepraszam, jeszcze długo nie dojdę do siebie Chciałabym mieć nadzieje, ale z godziny na godzinę ona się wykrusza ..
No nic życie toczy się dalej... Musi.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
basia961 --------------------------
Dołączył: 14 Cze 2007 Posty: 4522 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin
|
Wysłany: Pon 19:40, 03 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Fajnie ze Fado ma kolegę
Flat tam jest jakiś? Nigdy go nie widziałam...
W tych blokach pomalowanych na żółto - zielono, przy Abramowickiej, jest taki flatopodobny pies.
Sierść z pomiędzy opuszek sie wycina. Delikatnie bo tam łaskotki czasem mają i skaleczyc mozna. Wycina sie też kłak z palców - tak żeby była gładka "kocia" łapka.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
lotta --------------------------
Dołączył: 30 Paź 2011 Posty: 144 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:03, 03 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Basia961
Dzięki za radę To się kiedyś dobiorę na zimę do Fadzich łap i wytnę wszystko, do czego się czepiał do tej pory śnieg. Jakoś sobie poradzimy, najwyżej na raty Do tej pory jak był mokry śnieg kontrolowałam, wygrzebywałam rekami.. jakoś tak nie lubię być mądrzejsza od natury, to się nie wyrywałam z eksperymentalnymi No nic poczekam, bo ponoć ma być odwilż, jak nie, nożyczki w dłoń
Flat jest, chyba 5 letni .. mieszka tuż pod parkiem i to taki flat flat, a nie jak moje z wątpliwościami Tylko pierwsze spotkanie nam się nie udało, warczał na nadpobudliwego Fada, więc od tamtego zdarzenia omijałam go.. Ale jest i to u fajnych ludzi, przygarnęli kundelka, bo miał złych właścicieli.. No mieli jednego za chwilkę mieli dwa.. Fajne psiaki, tylko jak wyżej, po pierwszym spotkaniu nie podchodziłam. Zajrzyj może kiedyś, jak będzie pod domem to go poznasz..
Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
basia961 --------------------------
Dołączył: 14 Cze 2007 Posty: 4522 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin
|
Wysłany: Pon 20:46, 03 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Ja tam nie mieszkam:)
Popytaj jak sie nazywa i z jakiej hodowli.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
lotta --------------------------
Dołączył: 30 Paź 2011 Posty: 144 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:51, 03 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Jak na moje oko, to rasowiec, ale mogę się mylić
Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Ewa Święcicka --------------------------
Dołączył: 16 Mar 2006 Posty: 11121 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:24, 03 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Karmiłam przez długi czas koty wolnożyjące, zniknięcie każdego opłakiwałam, latałam po obcych piwnicach, jeździłam do wetów z ślepkami do uśpienia, straszne to było. Ale radość tych kotów, jak człowiek szedł z jedzeniem do nich - bezcenna
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewa Święcicka dnia Pon 21:24, 03 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
lotta --------------------------
Dołączył: 30 Paź 2011 Posty: 144 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:00, 03 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Radość tak.. Jeszcze cenniejsze jak po obserwowaniu przez trzy miesiące kocich uszek zza podmurówki płota sąsiada, bo kot nie wyjdzie zanim nie zniknę, kot podszedł gdy byłam przy misce .. radość bo dała się pogłaskać pierwszy a później kolejny raz... I to szczęście tak nagle zniknęło, a wierzyłam, nawet jej mówiłam, ze kiedyś przyjdzie taka zima, gdy będzie już staruszką (nie wiem ile miała lat), gdy jej powiem, że wolność to już nie dla niej i czas wejść do mojego domu, wierzyłam w to tak bardzo wierzyłam.. Była, nauczyła się wyglądać mnie siedząc naprzeciw, bo może coś mam, pysznego, nawet gdy nie była już głodna.. Od niej się zaczeło, kupiłam dom i co wyszłam z Fadem coś szarego uciekało spod niego, zrozumiałam, ze zabrałam jakiemuś żyjątku miejscówkę, wystawiłam michę, choć nigdy nie byłam uświadomiona.. I to małe szare żyjątko mi zaufało, nie od razu, ale tym bardziej, im bardziej jego dotychczasowe życie go nauczyło, ze ma się bać człowieka.. wierzyłam, ze kiedyś przyjdzie starość i ją zabiorę do domu, bo stratność to już nie miejsce na na chłód czy głód.. Tak bardzo bym chciała się mylić, tak bardzo chciałabym ją choć znów zobaczyć.. Tego nie da sie opisać, jak ktoś tego nie przeżył.. Niby zwykły szary kot, dziki, kto by się nim przejmował, mało takich?, a była dla mnie wszystkim i boli.. Powinna być, czekać na mnie, bać się drzwi i wnętrza domu, ale być, taka jaką poznałam i pokochałam.. to nie był zwykły, szary dziki kot, to było moje serduszko, bo ją pokochałam, a i tak nic nie mogłam zrobić, niż, nawet nie wiem, co się stało.. Przepraszam, tylko tak smutno i łzy ciągle napływają do oczu, niewiele miała, nielewe potrzebowała.. Była, bo mi zaufała, teraz jej nie ma, nie ma tak samo boleśnie, jak któregoś domowego, bo to było coś, czego długo nie da się przeboleć Opłakać
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
lotta --------------------------
Dołączył: 30 Paź 2011 Posty: 144 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:53, 29 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Witam
U nas po staremu.. Fado co prawda 'zafundował' sobie zapalenie spojówek, ale przeszło po dawce antybiotyku. Uszek już się nie czepia, a prawdopodobnie wtedy coś pazurkiem sobie w oczko zapuścił, jakąś bakterie.. Za to znów zbliża się lato i znów ten sam problem- lizanie nieczystości Nie jej ich, nie beirze do paszczy, tylko liże. Żwacze, tabletki, nawet dokarmianie bananem (potas), witaminki, wszytko już przerabialiśmy i nic nie pomaga.. Mi to wygląda na reakcje zastępczą, bo nasiliło się, gdy przymuszony przestał się szarpać na smyczy.. Nie wiem, ale naprawdę wygląda mi to na coś behawioralnego.. Ten pies ma naprawdę coś z tymi zapachami, wcześniej wystarczył świeży, by tracił słuch i ciągną mnie na smyczy bez opamiętania, teraz co chwilę coś liże.. jak to się kończy, już pisałam. Zaszyty kaganiec pomaga, nie odnotowujemy rewolucji żołądkowych, tylko co z tego, jak niedługo będzie ciepło i naprawdę trudno go będzie wziąć na spacer w upalny dzień w takim kagańcu Nie wspominając już o tym, ze nie chciałabym go tak do końca jego życia prowadzać, tylko jak to rozwiązać, naprawić? Ma ktoś jakiś pomysł?
Ja nawet zastanawiałam się nad obrożą elektroniczną, nie bić mnie- zwyczajnie kalkulowałam, ze jeśliby taką obroża pomogła mu w jakimś-tam czasie pozbyć się tego nawyku, to w dłuższej perspektywie pies by na tym bardziej skorzystał, niż łażenie do końca swych dni w zaszytym kagańcu.. Pobolałoby ale może uwolniłaby go od kagańca. Tylko to raczej bez szans zwyczajnie mogę zareagować w ewidentnych przypadkach, na łażenie z nosem przy ziemi i badanie terenu, jak wąż, czyli z językiem ciągle kursującym miedzy paszczą a ziemią, zwyczajnie ani nie zdążyłabym zareagować, ani pewnie nie zawsze widziałabym kiedy.. a jeśli miałoby to być skuteczne potrzebna 100% konsekwencja.
I tak nam się zapowiada kolejne lato, gdzie dłuższe spacery będą możliwe tylko o wczesnych godzinach porannych, albo późno wieczornych Znów plan dnia spania/wstawania podporządkowany psu.. ehh może jednak, ktoś ma jakąś hipotezę, coś co pomoże?
Nie wiem co on ma z tym językiem, ale ciągle nim mlaszcze, jakby zatrzymanie go w paszczy było ponad jego siły, kaganiec od srotka tez liże, wzykle po spacerze, szczególnie, gdy idziemy tuż za innym psem, ale Fado go już nie widzi, wręcz ocieka ze śliny, a język mimo, ze w nim uwięziony i tak "chodzi" na 1002 % .. Niedawno uwolniłam go na próbę .. wylizał najbliższe drzewo na wysokości sików innego psa Dziś nad ranem obudziły mnie odgłosy lizania Fada.. spałam, ciężko wstać, więc dopiero jak w pół-śnie 'pomyślałam', ze może sobie zranił łapę i muszę sprawdzić wstałam- lizał mój kapeć, obślinił go na potęgę, raczej już w nim nie pochodzę.. Kurcze jak go tego oduczyć? Zdjęcie kagańca dopóki musi tak reagować nie wchodzi w grę, nawet nie miałabym go z kim zostawić w domu, gdy ma rozwolnienie, nie wspominając o robakach i odrobaczaniu co 3 , 2 tygodnie.. Ale kurka wodna, co to może być? ??
Z dobrych wieści znalazła się moja kotka, żyje.. A naprawdę już nie wierzyłam, ze ją kiedykolwiek zobaczę. Znalazła się, głodna, stęskniona, nawet przez pierwsze dni pozwalała mi na dużo większą poufałość, niż zwykle.. Jak dla mnie to cud. Odkąd się do mnie przyuczyła, była kilka razy na dobę przed moim domem, zwykle przed nim koczowała, stąd jak znikła byłam pewna, ze coś złego się stało.. Ale najwyraźniej cuda się jednak zdarzają. Żałuje, ze tak po prostu nie mogę jej zgarnąć do domu i być już o nią spokojna, ale to dzikie zwierze, boi się panicznie zamkniętych pomieszczeń, ludzi.. mnie ledwie toleruje, ale wystarczy jeden ruch, zwykły między nami, a już ucieka.. Może kiedyś uda mi się ją zaprosić do domu, jak będzie już starsza i nie będzie sobie radzić, to na pewno coś będę musiała wymyślić.. obyśmy tego obie doczekały
Z Fadem, jak nic nie wymyślę, pozostaną nam spacery o świcie 4-5 i nocą.. no i lżejsze niż na zimę obszycie kagańca. Niezbyt wygodna opcja i dla mnie i dla niego.. Ehhh kiedy wreszcie wyjdziemy na jakąś-tam normę Za to słucham różnych rad od innych właścicieli psów.. Najzabawniejsza, to po tym, jak panu powiedziałam, w sumie miłemu, że rozwaliłabym psu wątrobę odrobaczaniem, jeślibym zdjęła kaganiec, bym dawała Fadu jakiś-tam lek, ponoć świetny na wątrobę.. no fajnie, tylko raz nie zamierzam psa tak narażać, dwa, kto by z nim został, by go całą noc i do południa następnego dnia wyprowadzać go na żądanie w razie rozwolnienia.. tak spokojnie dwa razy na tydzień Jakby nie patrzeć dla mnie problem jest w Fadziej głowie Z zabawniejszych wykapać i wyczesać się po zimie musimy, oj będzie bal.. Ale jeszcze się wstrzymuje, zajęć i 'rozrywek' mi na razie nie brak
Jakby nie było pozdrawiamy wszytkim, ja, Fado, nasze koty .. i mój do teraz schnący kapeć, raczej nie do odzyskania
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Ewa Święcicka --------------------------
Dołączył: 16 Mar 2006 Posty: 11121 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:24, 29 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Cieszę się, że kicia żyje !
Lizanie nieczystości to pewnie w okresie wiosennym "badanie" poziomu hormonów w siuśkach suczek - cieczki, te sprawy. Wszystkie psy samce tak robią, ja bym nie panikowała. Są właściciele, na ogół panowie, którzy psom pyski co chwila wycierają chusteczką
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
lotta --------------------------
Dołączył: 30 Paź 2011 Posty: 144 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:51, 29 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Ewa Święcicka
Tu nie o panikę idzie, ale o skutki, sprawdzone empirycznie ...
Wcześniej, kiedy nie wiedziałam, o co 'chodzi' Fado miał rozwolnienie od 1 do 2 na tydzień, odrobaczania zwykle wyglądały tak: robaki, odrobaczenie, dwa tygodnie później drugie, za 3-4 tygodnie znów robaki... Gdyby tylko szło o mój dyskomfort w obserwowaniu, jak pies 'TO' liże, już dawno chodziłby bez kagańca. Niestety ani nie będę go tak często odrobaczać, ani nie mam go na tygodniu z kim zostawić, gdy nadal ma lub może mieć potrzebę netentychmiast wyjść na kupę, ani też nie mogę tylu nocy zarywać Odkryłam tą zależność jakoś tak zimą, raczej występuje ona niezależnie od pory roku, nawet w kagańcu widzę, jak język ciągle chodzi, gdy Fado 'węszy' , często ja wiem, ze idziemy po świeżym tropie innego samca, ogólnie psa.. wtedy to się nasila (oczywiście bywają też suczki, ale to dla jego zachowania bez znaczenia). Dla mnie to coś nerwowego.. wcześniej szarpał, ciągną mnie.. jak to opanowałam, przyszedł czas na lizanie.. Jak dla mnie źródło problemu nadal to samo, Fado nie radzi sobie w mieście, gdzie takich tropów jest wiele, zmienił tylko sposób reagowania, radzenia sobie z tym, co go przerasta.. Ale mogę się mylić. Fakt, z kagańca nie zrezygnuje, dopóki ma ten problem, nie mam jak, z kim go zostawić, gdy ma rozwolnienie Nie wspominając już o za częstym odrobaczaniu.. Na wsi sobie radził, ale tam nie było tyle psów, ich tropów, innych bodźców, z którymi sobie Fado nie radzi.. jak dla mnie to jest powód, ciągle nie rozwiązany traktuje go jak nadwrażliwca, co najwyżej nalepiam kolejny plasterek.. ale problem wciąż jest ten sam. Nie bez znaczenia jest to, że na wsi mnie się słuchał, regres i to dość trudny do opanowania 'zaliczyliśmy' w mieście, mnie on zaszokował, jego rozmiar, ręka na temblaku i td. Teraz opanowałam ciągnięcie, ale mamy nowy problem: lizanie A może to ja mam nowy problem, bo może Fado wciąż ten sam.. tak na to patrzę, bo to mi najbardziej pasuje Ten pies nie radzi sobie z nadmiarem bodźców.. i szuka jak może ujścia swojej nadpobudliwości, czy nadmiernej ekscytacji.. Suczki swoją drogą, ale niestety dotyczy to każdego tropu, psem też nie gardzi.. Ehh ja po cichu, kagańcując go, liczyłam, zę powoli przywyknie.. niestety nic na to nie wskazuje.
Z kocicą to prawdziwy cud.. Prawie ją wycałowałam, gdy ją zobaczyłam.. Szkoda tylko, ze nie chce się do mnie wprowadzić.. no cóż taka to trudna miłość do kota wolno-żyjącego, ale niech tylko zauważę, ze coś z nią nie tak na tej jej wolności.. zgarnę do domu bez pytania. W sumie to taki mój domowy kot, tylko domu się boi i póki tak jest, a ja nie mam pretekstu, by jej odebrać wolność, nie będę jej więzić.. Ale i tak, jakbym w Totka wygrała Co prawda małe bure żyjątko, ale moje pokochane, własne... No zakup domu zobowiązuje, a że z dodatkiem, no cóż, pokochałam, przywłaszczyłam i już
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Jolanta --------------------------
Dołączył: 21 Cze 2010 Posty: 376 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z grodu smoka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:23, 29 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Może to lizanie obsesyjne? Mogłabyś nauczyć Fada noszenia czegoś w pysku (piłka, rękawiczka, smycz). Wtedy pies nie wącha, bo dumnie niesie zdobycz i trzyma przy tym wysoko głowę, nie liże, bo ma zajęty pysk
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
lotta --------------------------
Dołączył: 30 Paź 2011 Posty: 144 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:39, 29 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Jolanta napisał: | Może to lizanie obsesyjne? Mogłabyś nauczyć Fada noszenia czegoś w pysku (piłka, rękawiczka, smycz). Wtedy pies nie wącha, bo dumnie niesie zdobycz i trzyma przy tym wysoko głowę, nie liże, bo ma zajęty pysk |
Mi też to na jakąś obsesje wygląda, bo jak wytłumaczyć lizanie wnętrza zaszytego kagańca? I to dość intensywne.. czasem wylewam z niego całkiem pokaźną dawkę śliny, nie ważne, czy szliśmy po świeżym tropie psa, czy suczki..
Sprubuje, ale złudzeń nie mam, zwykle taką zabawkę po jakimś czasie rzuca... woli węszyć na wsi, tu pewnie będzie to lizanie Owszem przypominał sobie o niej, jak tylko ja chciałam ją wziąć, ale znów chwilę później rzucał i tak do znudzenia.. Sprubuje, bo w sumie nic na tym nie tracę.. Ale pytanie pozostawiam otwarte .. chciałabym kiedyś pójść z nim na spacer, bez kagańca, bez problemów.. jak zwykle chodzi się z psem.. ehh obawiam się, ze w naszym przypadku trzeba sięgnąć do wiedz wysoko specjalistycznej, dla wyjątkowych przypadków, jak dla mnie ten pies ciągle ma nierozwiązany problem z nadmiarem bodźców, które go otaczają, a do których nie umie przywyknąć, choć na to liczyłam, ze z czasem się uspokoi .. niestety nic na to nie wskazuje. Może ktoś o czymś takim czytał, coś wie? Oglądałam nawet 'zaklinacza psów' Fado pasuje bądź pasował na początku, lub w regresie w mieście do skrajnej nadpobudliwości... ale o lizaniu nic tam nie było. No nic popróbujemy.. jak rzuci zabawkę to nawet nie będę pisać, jak się powiedzie - pochwalę się, choć w to wątpię. Dzięki za wsze to jakaś opcja do sprawdzenia Ale obawiam się, zę będzie to tak, jak z nim w domu i poza nim.. w domu się słucha, poza.. cóż nie zawsze wygrywam z nadmiarem bodźców. Naszym problemem jest zewnętrzna strona drzwi wyjściowych i to, ze tam Fado wybiera bodźce, a nie mnie.. Są dla niego po prostu silniejsze... Gdybym wciąż żyła na wsi, pewnie nie byłoby tego problemu, jakieś drobiazgi na pewno tak, ale nie taki problem.
Pozdrawiam Ciepło.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|