|
FLAT COATED RETRIEVER
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewa Święcicka --------------------------
Dołączył: 16 Mar 2006 Posty: 11121 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:13, 05 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
basia961 napisał: | Ewo, ja mogę ci tego psa przywieźć...Klatkę do samochodu pożyczę i za 4 godziny będziesz mogła się psem zająć... |
Nigdzie nie napisałam, że pragnę się nim zająć, mam inne problemy na głowie.
Napisałam tylko, że biorąc psa pod swój dach w pewnym sensie staję się za niego odpowiedzialna. Miałam u siebie wiele zwierząt znalezionych i nigdy żadnego nie "wypuściłam za furtkę". Nie rozumiem Basiu, czemu taka agresja - znasz mnie od wczoraj ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
lotta --------------------------
Dołączył: 30 Paź 2011 Posty: 144 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:30, 05 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Ewa Święcicka
Nigdzie nie napisałam, że chcę psa "wystawić za furtkę", tylko, że taką radę dostałam w schronisku. W poniedziałek będę dzwonić do UM i próbować coś załatwić. Nie potrzebuje też dodatkowego obciążenie psychicznego. Gdybym nie chciała zająć się nim jak należy (odnaleźć właściciela bądź znaleźć nowy dom) pies nie miałby oprzyrządowania, kupionej dobrej karmy, zabawek, które miały pomóc w ułożeniu go. By była jasność, za dwa miesiące wyprowadzam sie do mieszkania, wiec nie mam warunków by trzymać go w kojcu. Z resztą nie wiem, co byłoby to za życie dla psa Lubię psy, ale właśnie z racji wyprowadzki po mojej suni, nigdy nie szukałam kolejnego, a jeśli już zdecydowałabym się na jakiegoś, to na pewno nie na rasę potrzebującą dużo ruchu, bo dla mnie taki pies nie będzie szczęśliwy w mieszkaniu z właścicielem nie mającym dla niego czasu.
I tak czuje się podle, ale wybacz nie czuję się jego właścicielem, czy osobę w 100% odpowiedzialną za niego. Gdyby to był mój pies wiedziałabym, co oznaczają jego reakcje, skąd bierze się agresja lub wyjaśniała jej nagłe pojawienie się na badaniach u weterynarza. Dziś boje się go wsadzić do auta i pewnie reaguje nerwowo, nie potrafię już inaczej.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Rupertosław --------------------------
Dołączył: 22 Kwi 2010 Posty: 292 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:05, 05 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
wiesz,wydaje mi się że agresja nie pojawiła się ot tak,pies jest u ciebie krótko na początku był niepewny więc nie szalał zbytnio,minęło parę dni , zaaklimatyzował się i pokazał szerszą gamę zachowań.Nie wiem ile czasu poświęcasz dziennie psu ale wydaje m9i się że pies jest nie wybiegany.Trudno stwierdzić na odległość co się naprawde dzieje ale sytuacja nie wydaje mi się tragiczna.Myślę że fundacja rottka mimo innego profilu działalności mogła by ci pomóc nie ma co oddawać psa do schronu bo tam zgnije.Proszę cie spróbuj czegoś innego schronisko to praktycznie wyrok śmierci.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
zofija --------------------------
Dołączył: 23 Paź 2007 Posty: 4241 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob 22:21, 05 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
a czy kiedy ktoś inny go wyprowadza, to też się pies tak zachowuje? Może to nie jest agresja, a jakaś frustracja z nadmiaru lub z niedoboru wrażeń? Może kiedy jest jeszcze w domu i jest spokojny, zakładaj mu po prostu kaganiec przed wyjściem? Wiem, że to doraźne działanie, ale musisz przecież siebie jakoś chronić. Czy mu te napady mijają w czasie spacerowania?
Może jeszcze spróbuj, ale jeśli będziesz chciała dalej popracować, to myślę, że koniecznie we współpracy z jakimś sensownym fachowcem. Może trzeba psu podać jakieś leki?
Czy on w domu i w ogrodzie jest spokojny?
Jeśli natomiast sytuacja Cię przerasta i nie widzisz innego wyjścia jak oddać psa do schroniska-no cóż. Na pewno sumienie będzie Cię gryzło, to zrozumiałe. Ale chyba bardziej by Cię gryzło, gdyby pies zrobił krzywdę komuś. Moje zdanie jest takie: Pomagać - owszem, jak najbardziej. Ale nie za wszelką cenę. Nie za cenę bezpieczeństwa ludzi.
Ja sama kiedyś miałam taką sytuację, że wzięliśmy sunię ze schroniska. Specjalnie wypytywaliśmy o stosunek psa do kotów, bo mieliśmy dwa. Powiedziano nam, że jest ok. Nie było. Tylko dzięki szybkiej reakcji, kot miał draśnięty ogon, a mogło się skończyć gorzej. Przegadaliśmy pół nocy, obserwowaliśmy. Uznaliśmy, że to nas przerasta. Następnego dnia odwieźliśmy sunię z powrotem do schroniska. Wyrzuty sumienia? Nie. Było nam żal, tak, i to bardzo. Ale gdyby została, to prędzej czy później skończyłoby się to prawdopodobnie zagryzieniem kotów (sunia była w typie bullowatych).
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
lotta --------------------------
Dołączył: 30 Paź 2011 Posty: 144 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 2:13, 06 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Kagańca nie mam, moja sunia, choć rozmiarowo była podobna, nigdy go nie potrzebowała. Psu nie zakupiłam, bo nie znałam rozmiaru, a też nie wyglądało, by w najbliższym czasie był potrzebny. Teraz bałabym się mu zakładać. Przy szelkach gryzł mnie po rękach (tylko siniaki), co złożyłam na kark nieznajomości tematu. Już zakładając mu obroże (szelki kupiłam bo strasznie ciągną, do tego stopnia, że się dławił) miałam wrażenie, ze ma ją na sobie pierwszy raz. Ale trudno coś pewnego powiedzieć, nie znając psa. Może to stres, zmiana miejsca, nowy człowiek Dopóki jej nie miał na sobie nie drapał się, dziś drapie się jakby coś na szyi przeszkadzało (luźna jest/ pies odpchlony). Inaczej patrzyłabym na niego wiedząc cokolwiek o nim. To jest nadal obcy dla mnie pies, do tego staje się coraz bardziej agresywny, a ja nie potrafię zrozumieć powodu tej agresji, a co za tym idzie, nie jestem w stanie przewidzieć jak daleko się posunie Inaczej wyglądałaby sprawa, gdyby pies stawał się agresywny w konkretnej sytuacji. Na dziś mogę powiedzieć tyle, że najpierw agresja wystąpiła tuż po wizycie obcego mężczyn/y, dziś gdy w dzień próbowałam wyjść z nim na spacer. Wyglądało to tak jakby pies nie chciał mnie wypuścić z domu Kilka razy wracałam z nim i próbowałam znów wyjść, oba dzienne spacery się nie odbyły. Gdy stanęłam w progu pies najpierw ujadał na mnie a później zaczął skakać i gryźć mnie po przedramionach (siniaki). Zdarzyła mu się kilka razy na spacerze taka sytuacja, jednak wtedy nie szło to w parze z agresywnym ujadaniem na mnie, tylko było oznaką rozbawiania. Nie wiem, czy pies był źle socjalizowany, czy celowo chciano z niego zrobić psa agresywnego, czy o co w tym "chodzi". Boje się, ze następnym razem nie skończy się na siniakach, ewentualnie przedramionach Tu żart się kończą
Poza tym pies jest przyjazny do ludzi (poza dwoma wyjątkami), zwierząt, ale z kotem nie może być w mieszkaniu, nie jest delikatny w zabawie, co może źle się skończyć. Miałam taką sytuacje z moją sunią, skoczyła na kurczaka sąsiadki i tak zakończyła jego życie, psina była naprawdę zawiedziona i nie rozumiała dlaczego kurczak nie chce się z nią dalej bawić. Do tej pory poza sytuacją z panem, który zajechał na moja posesje w interesach, a ja nawet jeszcze nie wiedziałam, ze błąka się po niej jakiś pies (początkowo nie wierzyłam mu, ze to nie jego pies), gdzie pan powiedział, ze pies rzucił się na niego tak że musiał uciekać do samochodu i jedną na spacerze, gdzie dość nieładnie pies obszczekał chłopaka, oczywiście był na smyczce trzymany przeze mnie żadnych poza agresją w stosunku do mnie, incydentów nie było. Niestety obawiam się, ze wraz z oswajaniem się ze mną, czy domem, agresja psa względem mnie będzie wzrastać, a ja zwyczajnie nie potrafię jej przerwać, wyeliminować. Tu moje możliwości się kończą, może ktoś inny byłby w stanie pracować z takim psem, ja nie posiadam ani wiedzy, ani odporności psychicznej, by choć spróbować takiego psa wyprowadzić na prostą, stąd dziś zapadła taka, a nie inna decyzja. Nie chcę się usprawiedliwiać, ale jako dziecko byłam kilkakrotnie zaatakowana przez psy i do dziś boje się psiej agresji. Wszytko jest dobrze, gdy pies jest za siatką, na smyczce, w kagańcu, wtedy jeszcze sobie umiem wytłumaczyć, ze nie ma się czego bać, gdy jest inaczej, nawet nie liczy się, czy pies jest duży, czy mały- paraliżuje mnie. Ten tydzień nie był dla mnie łatwy, tłumaczyła sobie, ze wystarczy unikać na razie sytuacji konfliktowych i pracować na pozytywnym wzmocnieniu właściwych zachowań i będzie dobrze. Po dzisiejszym dniu wiem, ze nawet spacer z tym psem będzie budził we mnie lęk- wszystkiego mogłam się spodziewać i nie odpuszczałabym, choroby, potrzeby pracy nad złym zachowaniem, lękiem psa nawet połączonym z agresywnymi zachowaniami, gdy nie ma się gdzie wycofać, dałbym jakoś radę, z czystą agresją nie potrafię się zmierzyć- to moje ograniczenie, którego nie pokonam w dzień, czy dwa Szczególnie w stosunku do obcego mi psa, którego zachowania nie jestem w stanie zinterpretować, ani mu jakoś zaradzić.
Nie stać mnie też na utrzymywanie psa w hotelu- 600 zł miesięcznie mnie zwyczajnie przerasta (wiem ile to kosztuje, bo zdarzyło mi się wspomóc drobną kwotą jednego w potrzebie). Co innego utrzymać psa przez miesiąc/dwa, kupić mu karmę, wyprawkę do nowego domu, a co innego mieć na jego utrzymanie taką kwotę miesięcznie. Podzwonię po organizacjach, ale będąc miłośnikiem kotów, wiem jak jest, przepełnienie, brak miejsc, nie łudzę się, ze nagle się jakieś znajdzie
Ja to wszytko dziś i ciągle biorę pod uwagę i naprawdę nie widzę wyjścia. Nie chcę też z niego robić psa agresywnego nie do naprawienia, tylko to mnie przerasta, może ktoś kto ma doświadczenie z trudnymi psami miałby na jego temat inne zdanie, ale jak pisałam, ja stanęłam przed murem moich możliwości. Dziś w nocy był spokojny, zupełnie nie ten pis co za dnia- wyszłam tylko na tyle ile musiałam, by pies załatwił swoje potrzeby- zwyczajnie już nie wiem, co będzie jutro rano. Ogólnie patrząc pies staje się coraz bardziej agresywny w stosunku do mnie. Był wybiegany, bo o dniu dzisiejszym nie da się tego powiedzieć (brak dwóch spacerów w tym jednego długiego- tak podzieliłam mój dzień, by zapewnić mu ruch), co dął do zrozumienia demolując pokój w którym jest. Wcześniej zniszczeń nie było, wizą czasem coś w zęby, ale to była jedna, dwie rzeczy- wiec raczej był wybiegany.
I może tyle więcej tłumaczyć się nie będę, bo wiem, ze nie mam z czego. Zrobiłam tyle ile mogłam, pies gdy go widziałam pierwszy raz nie przejawiał żadnej agresji (facetowi po prostu nie uwierzyłam, pomyślałam, ze przesadza), zostawiłam go na mojej posesji do nocy w nocy wzięłam do pokoju. Rozwiesiłam ogłoszenia (zero odzewu) i powoli przygotowywałam siebie i psa do szukania mu nowego domu (wyprawka próby nauczenia choć dwóch komend). Gdybym wiedziała, ze wraz z daniem mu jeść nagle dla wszystkich stanę się osobą odpowiedzialną za jego reakcje i życie, nigdy nie pojęłabym takiego wyzwania. Znam swoje możliwości, dlatego po mojej suni, nie wiałam żadnego psa, czy to dorosłego, czy szczeniaka i nigdy nie pomyślałam o tym psie, jak o moim. To był, czy jest pies któremu chciałam pomóc i oszczędzić mu schronu i to był mój błąd. Koniec.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
basia961 --------------------------
Dołączył: 14 Cze 2007 Posty: 4522 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin
|
Wysłany: Nie 5:17, 06 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Dajcie już spokój...Wasze rady są doskonałe, do czasu pogryzienia...doskonałe bo to nie was dotyczy.
Nie każdemu psu można pomóc. W schroniskach jest masa psów, ten jeden nie jest w niczym "lepszy" od nich.
Agresywne powinny być eliminowane i tyle. Tak jak w innych krajach, krajach które mają doskonalsze formy opieki nad zwierzętami.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Elżbieta Gruszka_kulig --------------------------
Dołączył: 29 Sie 2011 Posty: 44 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 8:35, 06 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Nie znam Cie osobiście ale wydaje mi się że jesteś bardzo wrażliwą i odpowiedzialną osobą. To Ty jesteś z psem i wiesz najlepiej co się z nim dzieje. Skoro się Go boisz ,a z tego co piszesz wynika że kochasz zwierzęta to jeśli mogę Ci doradzić-zrób tak jak Ci podpowiada intuicja. jak można mówić o "Dyskomforcie Psychicznym" w takiej sytuacji. Ja tez mam dyskomfort psychiczny i fizyczny ponieważ zbyt późno oddałam psa właśnie dlatego że było mi go bardzo żal i bardzo chciałam mu pomóc. Mój dyskomfort polega na tym że na samą myśl o tym że zamiast mnie mogło zostać pogryzione któreś z dzieci -a wierz mi że zabrakło niewiele, oblewam się zimnym potem a fizycznie mam zniekształcony kciuk i co jakiś czas bardzo silne bóle w prawej dłoni który zawsze będzie mi przypominał że sama miłość do zwierząt i dobre chęci nie zawsze wystarczą. trzymaj się cieplutko
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
mrau --------------------------
Dołączył: 22 Cze 2007 Posty: 2449 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:57, 15 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Co z psem?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
lotta --------------------------
Dołączył: 30 Paź 2011 Posty: 144 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 3:46, 16 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Jest u mnie. Szuka tym razem odpowiedzialnego domu
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
mrau --------------------------
Dołączył: 22 Cze 2007 Posty: 2449 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:47, 22 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Dopiero zobaczyłam odpowiedź...
Pies jest nadal u Ciebie? Jak się zachowuje?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
lotta --------------------------
Dołączył: 30 Paź 2011 Posty: 144 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 4:17, 26 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
mrau napisał: | (...)
Pies jest nadal u Ciebie? Jak się zachowuje? |
Po agresji nie ma śladu. Z dwa razy jeszcze szczekną, tak jak na samym początku, kiedy nie zwracałam na to uwagi (później było to gorsze). Tym razem od razu dostał burę (wiem, wiem flatów się tak nie wychowuje). Myślę, że próbował dominować, albo sam nie rozumiał swoich komunikatów (został oceniony na max 8 mies), do dziś czasem traktuje człowieka jak drugie szczenie do zabawy. Do tego ma duże ADHD co skutecznie utrudnia jego naukę, lubi się bawić piłką, a potrafi ją rzucić i biec przed siebie, bo coś innego już ma w czarnej główce Ogólnie raczej nie był wychowywany, mam podejrzenia, ze albo siedział sam, albo człowiek pozwalał mu dosłownie na wszytko Wiec ma typowe wady takiego psa ciągnięcie, brak znajomości komend i trudności z przyswojeniem nowych zasad, do tego flaci charakter i żywiołowość (czyt adhd ). Pies zdecydowanie dla osoby z dużym ogrodem, najlepiej drugim podobnym psem do towarzystwa (zabaw) i wiedzącej cokolwiek o tej rasie lub przynajmniej o niej marzącej i gotowej na jej specyfikę Do tego przyjazny, nie przejawiający nadmiernego lęku, raczej ciekawski, gotowy do zabawy i towarzyszenia człowiekowi - nieagresywny ani do mnie, ani ludzi, czy innych zwierząt - typowy retriever.
Po agresji nie ma już śladu, czasem się zapomni i próbuje ze mną się bawić, jak z drugim psem, jednak wystarczy stanowcze 'nie wolno' i zwykle jest po sprawie, no jeszcze trzeba dać mu czas na uspokojenie, czyli ignorować (nie zachęcać do kontaktu przez kilka sekund) lub zając czymś innym, co nie jest trudne, bo w tej główce jest milion pomysłów na sekundę. Także do opanowania na spacerach. Do tego powoli uczy się komendy "do mnie". Nie jest różowo, czasem się nie posłucha, ale jest już dużo lepiej niż na początku. Z resztą stoimy w miejscu, niestety brak mi czasu, by wdrożyć jakieś przemyślane szkolenie (często dłuższe spacery odbywamy po ciemku). No jeszcze nauczył się grzecznie czekać przy misce zanim mu nie pozwolę ruszyć jedzenia, ale to akurat było proste, bo tam cudownie znika jego adhd i psia koncentruje swoją uwagę na jedzeniu - znaczy potrafi jak chce Będę próbować czegoś go nauczyć dopóki jest u mnie, ale różowo z czasem i moimi umiejętnościami nie jest Szkoda, bo może dzięki temu znalazłby lepszy domek - troszkę samozaparcia nowego właściciele i myślę, ze byłby z niego pies marzenie- potrzebuje kontaktu z człowiekiem i to kochającym go, to widać w jego czekoladowych oczkach, jak na mnie patrzy. Nie jego wina, ze poprzedni właściciel zaniedbał jego wychowanie. Do mieszkania bałabym się go dać, bo niewybiegany niestety niszczy. Jeden dzień nie miałam za grosz czasu i padło na jego własną miskę, która zamieniła się w niebieski resztki po misce No chyba, zę ktoś jest cały czas w mieszkaniu i wie na co się decyduje Spacery i to 2-3 h dziennie to minimum (chyba, zę ogród), bo pies potrzebuje dożo ruchu (myślę, ze jak przestanie być podrostkiem, to troszkę odpuści właścicielowi z spacerami, no ale bez przesady Można go głaskać dotykać gdzie się da, nie niepokoi się po krótkiej znajomości, gorzej jest z wyczesaniem, bo też nie ustoi w miejscu (ale to może być winą tego, ze nie jest ze mną w pokoju, tylko jest odizolowany (mam koty w tym chorego, który potrzebuje spokoju, z drugim ma ciekawe relacje, oczywiście pod nadzorem, psia przyjaźnie pcha nosa, chce się bawić w zamian dostaje z łapy ) Mniejsze zwierzęta, malutkie dzieci mimo braku agresji ze strony psa nie powinny być z nim same- pies chce się bawić, jednak nie potrafi robić tego delikatnie. Oczywiście szuka domku (w razie czego dowozem będziemy się martwić, jeśli tylko to TEN dom).
No to chyba wszytko.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
mrau --------------------------
Dołączył: 22 Cze 2007 Posty: 2449 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 10:00, 26 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Hm gdzie go ogłaszasz? Może zaloguj się na forum pomocy retrieverom( [link widoczny dla zalogowanych] ), na pewno będzie łatwiej znaleźć mu dom szukając nie tylko w LBN
Dobrze, że agresja znikła ale jednak trzeba o tym mówić - że na początku może ją wykazywać...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
lotta --------------------------
Dołączył: 30 Paź 2011 Posty: 144 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 16:17, 26 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Niedługo będzie miał ogłoszenia na całą Polskę.
Nie zamierzam tego taić, szczególnie, ze jeszcze długo będzie potrzebował rozsądnego traktowania, czyli konsekwencji w tym czego mu się zabrania, a co miał najwyraźniej do tej pory dozwolone (czy wynikało to z zaniedbania, czy rozpieszczania)i to nie ze względu na agresje, ale zwykłe ułożenie go. Może już nie jestem obiektywna, ale troszkę dziwnie się poczułam, czytając o agresji w odniesieniu do niego - pewnie już nie jestem obiektywna
To troszkę wyglądało tak, jakby chciał coś wymusić, czy dominować, lub zwyczajnie nie rozumiał nowych zasad. Z drugiej strony nie przejawia nawet cienia chęci do pogryzienia. Nadal owszem zdarza mu się kłapać paszczą po dłoniach, ale często wystarczy pokazać mu otwartą dłoń (jak koniu daje się smakołyki), wtedy rozumie, że nic tam ciekawego nie ma, a gdy za mocno wystartuje do rąk, od razu jest komenda "nie wolno/nie rusz". Gdy dostaje burę- wycofuje się. Był troszkę ustawiony, ale teraz już nie stosuje tych metod, nie widzę takiej potrzeby. Nie będę się też niczego ukrywać przed nowym właścicielem. To nie jest tak, ze nagle postanowiłam udawać, ze nic się nie stało, a pies jest idealny Po prostu teraz widzę, ze niepotrzebnie się go bałam, w czym pewnie pomogła mi moja trauma. Ale tez będę starała się wyczulić nowego właściciela, by nie popełniał moich błędów i jasno wyznaczył zasady od samego początku, bo od tego się zaczęło- nie umiałam skutecznie mu zabronić podgryzania dłoni, czy skakania na mnie. Myślę, ze bardziej potraktował mnie jak drugiego psa, niż wykazał autentyczną agresje. Co nie znaczy, ze można mu dawać do tego okazje. Pies od początku w nowym domu musi być mądrze i konsekwentnie prowadzony, wtedy problemy nie ujawnią się lub będzie można im szybko zaradzić, jak u mnie. To jeszcze szczenie, wiec też nie będę mówić o nim jak o prawdziwie agresywnych psach, raczej psie do mądrego prowadzenia, a nie rozpieszczania i oczekiwania, ze sam coś zrozumie z ludzkiego świta. To nie zdało egzaminu i obawiam się, ze ktoś wizą "psa rodzinnego", bo myślał, ze poza trzymaniem w domu maskotki, już niczego nie musi wiedzieć, umieć, czy uczyć psa.. Jak pies podrósł i pojawił się parobem- wywalił go, może nawet mając poczucie, ze dobrze robi, bo ma dzieci itd. To chyba takie przekleństwo psów dla rodzin z dziećmi
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
lotta --------------------------
Dołączył: 30 Paź 2011 Posty: 144 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 2:14, 04 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Flat nadal u mnie i o dziwo nie ma też odzewu na ogłoszenia Wiec nawet nie mam szans rozpocząć poważnej rozmowy ...
Z teorią o agresji, czy dominacji pożegnałam się na dobre po rozmowie z behawiorystą - pies był zaniedbany, po prostu tak domagał się uwagi ze strony człowieka. Odizolowanie go w oddzielnym pokoju też nie pomogło
To typowy retriever ciągle szuka kontaktu/uwagi ze strony człowieka. Szczepienia, nawet czyszczenie zapalonego ucha nie wywołało u niego agresji (piszczał biedak), wiec raczej już nie muszę się bać, ze ugryzie lub będzie agresywny..
gorzej z zostawieniem go samego w pokoju- będzie niszczył i to jest najgorsze , bo z drugiej strony, im więcej czasu spędza z człowiekiem, tym łatwiej go opanować/uczyć. Potrzebny ktoś, kto się podejmie pracy z nim i ma możliwość odizolować go na czas swojej nieobecności w pokoju, w którym nic nie zniszczy, wypuści na ogród, lub jest cały czas w domu.
Co do agresji powiem tyle- już wszytko z nim i mu robiłam, nawet nie warkną (nawet nosiłam na rękach)
Jest nachalny bo ma chyba typowe dla rasy ADHD, co właśnie może się objawiać szczekaniem lub kłapaniem paszczą po dłoniach, ja sobie spokojnie z nim radzę- komenda nie wolno plus czasem przytrzymanie na smyczce.
Szkoda mi go, poza saperami biorę go na godzinę/parę do mieszkania najpierw jest dość nachalny, próbuje mi wciskać zabawki w ręce, molestuje mi kota (jak się choroba u niego odnowi (kota), nie daruje sobie tego ) ale po jakimś czasie akceptuje, ze wszyscy mają swoje sprawy- myślę, że przy odrobinie dobrej woli ze strony domu będzie z niego wymarzony pies
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
basia961 --------------------------
Dołączył: 14 Cze 2007 Posty: 4522 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin
|
Wysłany: Śro 5:01, 04 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Czy możesz napisać który behawiorysta go konsultował?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|